Nauka języka obcego to nie jednostajny jogging nadmorską promenadą, przypomina ona raczej maraton w Atenach, z wieloma pagórkami oraz pochyłościami, podczas których nawet najwytrwalsi biegacze czasami muszą zamienić bieg na marsz. W nauce języka dodatkowo okazuje się, że po 42 kilometrach trzeba zacząć od nowa, maraton się nie skończył. Innymi słowy, zakończyliśmy dopiero jeden semestr nauki. Nic więc dziwnego, że motywacja może na chwilę zejść z naszych oczu. W przypadku nauki języka obcego taka jest kolej rzeczy, lecz najważniejsze, żeby wiedzieć, jak w takiej sytuacji się zachować, abyśmy znowu ją odzyskali.
Odpowiedni nauczyciel
Nie istnieje absolutnie lepsza motywacja zewnętrzna niż odpowiedni dla nas kurs językowy lub nauczyciel na lekcjach indywidualnych. Nic nie podtrzymuje naszej motywacji tak, jak spotkanie z drugim człowiekiem, który nie tylko poprawi nasze błędy i zadba o rozwój, ale też wesprze nas w trudniejszym dniu. To trochę jak trener personalny – nawet jeśli sami znamy zestaw ćwiczeń, to dzięki jego obecności naprawdę się staramy, a przede wszystkim pójdziemy na umówiony trening. Regularne lekcje języka często stają się nie przymusem, ale rytuałem, który porządkuje tydzień i nadaje mu sensowny rytm.
Mniejsze czy większe cele?
Wielkie marzenie o „mówieniu płynnie po hiszpańsku” jest piękne, ale niestety – zbyt abstrakcyjne, by nas napędzać na co dzień. Dlatego potrzebujemy celów pośrednich, jakbyśmy dzielili wspinaczkę na krótkie etapy z miejscami odpoczynku. Najlepiej przed rozpoczęciem lekcji lub samodzielnej nauki pomyśleć sobie, co chcemy dziś, lub maksymalnie w tym tygodniu, osiągnąć. Może nauczę się odczytywać godziny? Być może zrozumiem tekst jednej piosenki? Konkretnie postawiony cel zmotywuje nas bardziej i będziemy czuć przyjemny przypływ dopaminy, kiedy go osiągniemy.
Radość z procesu
Motywacja nie musi opierać się wyłącznie na wynikach – może też płynąć z samego procesu. Naprawdę warto mieć z tyłu głowy świadomość tego, jak wspaniałą umiejętnością jest porozumiewanie się z drugim człowiekiem językiem, którego na przykład rok temu jeszcze nie byliśmy w stanie odczytać. Nawet jeżeli na tym etapie umiemy wyłącznie zamówić kawę, to cieszmy się tym! W tym momencie należy uświadomić sobie, ile pracy już zostało wykonane, aby odpowiednia kawa trafiła na nasz stolik, a kelner uśmiechnął się pod nosem, być może dlatego, że docenił nasze starania. Przecież większość turystów nie potrafi zrobić nawet tego. Pomyślmy sobie wtedy, że być może za rok będziemy w stanie odbyć swobodną rozmowę z tym samym kelnerem na temat jego miejscowości, historii jego życia. Po prostu poczujmy jak piękny i satysfakcjonujący jest proces przyswajania języka, a co za tym idzie, lepszego zrozumienia drugiego człowieka. Nauka języka to nie tylko cel, ale sposób patrzenia na świat – bardziej uważny, otwarty, chłonny.
Auto-nagradzanie
Jest to dość związane ze wspomnianą wcześniej radością z procesu. Chodzi bowiem o sygnał dla naszego mózgu: „to, co robisz, ma wartość”. Możemy nagradzać się za regularność, za wykonanie planu tygodniowego, za odwagę powiedzenia czegoś nowego. W codziennym życiu mamy niestety tendencję do krytykowania siebie i umniejszania swoich dokonań. W przypadku języka obcego bądźmy dla siebie milsi! Nowa książka, wolny wieczór tylko dla siebie, wyjście do kina – nagroda nie musi być wielka, ale powinna sprawiać autentyczną radość. To trochę jak karmienie wewnętrznego dziecka – wtedy chce się uczyć dalej.
Partner do nauki
W dobie Internetu być może czasami czujemy się bardziej samotni, ale pamiętajmy, że odpowiednio wykorzystany jest narzędziem, dzięki któremu możemy poznać kogoś, kogo w życiu byśmy nie poznali przypadkiem. Czyli na przykład osobę, która uczy się tego samego języka, ale mieszka w innym kraju. Albo nawet lepiej – native, który uczy się naszego języka i chciałby dokonać wymiany językowej (na przykład polski za angielski). Wspólna nauka nie tylko podnosi poziom odpowiedzialności („nie mogę nie zrobić, przecież się umówiliśmy”), ale wnosi też element zabawy, no i przede wszystkim nowe znajomości.
Dopasowanie do swoich potrzeb
Wspomniany wcześniej wewnętrzny krytyk z dużym prawdopodobieństwem włączy się, kiedy narzucimy sobie sztywne reguły i nadmierny perfekcjonizm. Plan nauki jest jak ważny, jednak trzeba w nim uwzględnić możliwe słabości lub też czynniki zewnętrzne. Są dni, kiedy nie zrobimy nic – i to też jest część procesu. Zamiast się obwiniać, lepiej zapytać: co mogę zrobić jutro, żeby wrócić na trasę? Nauka języka to przecież, jak już było mówione na samym początku, ateński maraton, a w maratonie liczy się to, że wciąż biegniemy (lub miejscami tylko idziemy!) naprzód.